Następnego (po pamiętnym występie Richtera i Rostropowicza) dnia, w sali Centralnego Muzeum Kultury Muzycznej im. Glinki odbył się recital Shirley Verret.
Jedna z ostatnich imprez monumentalnego, trwającego niemal pół roku festiwalu muzyki amerykańskiej w ZSRR, organizowanego pod hasłem „Tworzymy muzykę razem” w Moskwie, Leningradzie, Kijowie i Saratowie. Verret, która przyjechała do Moskwy w przeddzień swych 60. urodzin, okazała się w formie zupełnie rewelacyjnej – i dala jeden z najpiękniejszych recitali wokalnych, jakie zdarzyło się mi kiedykolwiek usłyszeć. I nie było wiadomo, co podziwiać bardziej: czy wspaniałą technikę, czy głębię interpretacji, czy wyczucie stylu, czy silę aktorskiego wyrazu, czy wreszcie dostojną urodę i osobisty urok śpiewaczki.