Okazja do porównań była więc jedyna w swoim rodzaju – można było zobaczyć np. aż pięć przedstawień Dziadka do orzechów, z czego aż trzy korzystające z wersji Wajnonena!
Sam wybrałem się na spektakl leningradzkiego Teatru im. Musorg- skiego, złożony z baletów George’a Balanchine’a – Serenady na smyczki, Pas de deux i Tematu z wariacjami. Frapowała w tych kompozycjach Balanchine’a nie tyle może tak charakterystyczna dla jego sztuki adekwatność tańca i muzyki, ile przede wszystkim niewyobrażalne bogactwo układów, nieograniczona inwencja choreografa, który z klasycznych elementów potrafił wykrzesać tyle nowego piękna, ukształtować je w tak fascynujące kontrapunkty póz, gestów i ruchów.