Richter gra jakby wyposażony w jakąś nową nadświadomość, w wiedzę i odczucia bardzo już odległej od codzienności, niemalże nieziemskiej proweniencji.
Dostroił się do tego klimatu Mścisław Rostropowicz, partii solowej w Wariacjach na temat rokoko Czajkowskiego nadając rysy bolesnego dramatyzmu, a potem wręcz genialnie wykonując sarabandę z jednej ze suit wiolonczelowych Bacha. Po Richterze i Rostropowiczu wszystko to, co następnie zagrali znakomici skądinąd „Wirtuozi Moskwy” Władimira Spiwakowa, było już mniej ważne (a przedstawili Symfonię g-mołł KV 550 Mozarta i AdagioAlbinoniego). Na zakończenie wieczoru w tyle estrady z wolna, jeden po drugim, unieśli się z krzeseł zasiadający tam przez cały czas i odziani w zwykle codzienne stroje chórzyści z Litwy, by wspólnie z orkiestrą wykonać Lacrimosa z mozartowskiego Reąuiem.