Do mikrofonu zaś podszedł gospodarz sali, rektor Konserwatorium Borys Kulikow, przystępując do odczytywania uroczystej mowy, zresztą, jak okazało się z reakcji sali, cokolwiek przydługiej.
Przypomniał Kulikow genealogię Rożdiestwienskiego i pochodzenie jego nazwiska — nadal je przodkom dyrygenta, prawosławnym duchownym, Najświętszy Synod w dowód uznania dla ich wybitnych zasług dla cerkwi; przypomniał jego magnificencja i to, że Rożdiestwienski przez całe swoje życie uporczywie i odważnie szedł i nadal idzie do przodu – choć tak wielu próbowało go zatrzymać, prowadząc przy tym grę, jak w Damie Pikowej, nie do końca uczciwą (sala w lot pojęła aluzję do głośnego przed laty skandalu, gdy jubilatowi, Sznitkemu i Lubimowowi władze i koledzy skutecznie przeszkodzili w realizacji ich wersji dzieła Czajkowskiego na scenie Grand Općra w Paryżu).